lody nad fiordem
(z cyklu „na słodko” - III)
trzask drzwi, dwa obroty kluczem, pustka zamknięta.
szybko zanurzam stopy w stromych stopniach. piętra
mijam i donice z lawendą, która wokół
rozsiewa upajający zapach i spokój.
wolno przez podwórze, znów w dół główną ulicą.
przystaję, w oddali przystań, jachty kotwiczą.
wyglądają jak łódki w cynkowej miednicy,
a domy bajkowe, drewniane. ciężko zliczyć
w oknach rzeźby, figurki, lampiony i kwiaty,
głównie storczyki. przyjemnie jest się pogapić.
brak płotów, równo przycięte dywany z trawy.
zbliżam się do fiordu, czuję jak wiatr niemrawy
rozpoczyna romans z moimi blond włosami,
delikatnie porywając do tańca. z wiśniami
zjem lody w tawernie. czas wracać, przestać marzyć,
tu miejsce dla samotnych, lecz tylko żeglarzy.