mijam gwiazdozbiór jeden, drugi
zimny blask planet – luster śledzę
tego, co szukam, nie znajduję
cienki horyzont nieba miedzą
miast znaleźć, zgubię – tego się boję
promienie gwiazd o świcie bledną
stąpam po niebie jak po polu
na którym stwórca rozsiał srebro
spijając noc, tracę nadzieję
czas się kurczy, na wschodzie dnieje
ni w dzień, ni w noc, a gdzieś pomiędzy
wsparta o ciszę, znajdę księżyc