być rusałką z twego wiersza
albo choć motylem zwiewnym
i w pamięci wyryć, wykuć
wymalować tak na stałe
niczym na gnejsowej skale
tę przepiękną choć ulotną
nad twym wierszem krótką chwilę
pełną cudnych brylancików
zauroczeń i zachwytów
bardzom rada, żeś obdarzon
takim piórem, takim darem
jaki nudny byłby wszakże
świat poezji i świat marzeń
gdyby nie ogromny talent
/'Złota Aniela' i 'poczytam'/
27 listopada
Niezapominajkowym Dniem Rusałki
Jean Paul Ebiss "Przebudzenie leśnicy"
ZAPRASZAMY DO NIEPOWTARZALNEJ
RUSAŁKOWEJ KSIĘGI oraz albumu
Spis wierszy:
( do wnuczki Karolinki )
Gdy odchodzą sny parne i nocne zmory,
gwiazdek nie licz znudzona - niech migocą.
Wystarczy, że są, towarzyszą nam nocą
jasną, gdy tańczą u ogniska upiory!
Srebrny denar nad nami w perygeum swym,
spogląda ciekawie w jeziora ciemną toń;
zdaje się bliski, wystarczy wyciągnąć dłoń,
by ściągnąć wielki skarb w stronę przybrzeżnych trzcin.
Trwa królestwo nocy, doby ciemna strona,
to pradawnych wierzeń, legend i baśni świat.
Człowiek tu intruzem, w nim Bagiennik nie brat,
w porze Utopców z nocnej Rusałki nie żona.
W czas nocy jasnej, Królowa wód Bełdany
czesze włosy w księżycowej poświacie;
w asyście Nocnic i całej dworskiej braci,
eterycznych zjaw Wojów rycerskiego stanu.
Pójdźmy zatem w ciepłą noc, przygoda czeka.
Poznasz mieszkańców z mazurskich, wodnych dworów.
Nie bój się kłobuków, baśniowych upiorów,
bój się raczej dziewczyno - żywego człowieka!
słońce to tylko złoty krążek
nawleczony na mój łańcuszek
powiedz, czy znaleźć jeszcze zdążę
coś, co wypełni mi duszę
powiedz, czy znaleźć kiedyś zdołam
rytm taki, w którym serce zabije
a lato dniem pachnie wokoło
a świat nie dla mnie żyje
chmury to tylko miękki oddech
chłodny jak twoje oczy nocą
bielą się szumem lilie wodne
śpiewne trzciny lekko dygoczą
rusałki wplatają we włosy
grążele – jak gwiazdki złote
szumne trawy dźwigają kłosy
ja – tylko życie na potem
senna rusałka
są boginki drzew i strumieni. jest też nimfa
lasów i jezior, są driady... i jest rusałka,
ona nad jego snem zawsze czuwać powinna.
senna, pachnie morzem oraz chłodem poranka,
ma wilgotne, bursztynowe włosy. czasami
wtapia wzrok w horyzont, zatraca się w błękicie
do kwadratu, myśli wypełnia marzeniami,
że zapomina o czuwaniu. wtedy śni się
mu coś złego, coś co go męczy, ale przecież
to tylko sen. da radę w tej z koszmarem walce
budzi się, tak chce. na zegarze w pół do trzeciej,
spokój, prysło zło, więc wybacza to rusałce.
Obudził jej zmysły zapach kumaryny,
a przecież rusałki to także dziewczyny,
zobaczyła chłopca opalone plecy
i postanowiła zabrać się do rzeczy.
Wabiła go w chaszcze swymi oczętami,
zapraszała w knieje wonne poziomkami.
On podążał za nią, niebaczny, ciekawy
pewny, że się miło skończą te zabawy.
Porwał ją w młodzieńcze i mocne ramiona,
choć rusałka była wybitnie zielona,
ale kto by zważał na to w takiej chwili,
więc i on nie myślał o tym, moi mili.
Kiedy chciał po wszystkim opuścić dziewoję,
ona mowi "Hola, dokąd szczęście moje?
Kto się raz połączy z rusałką zieloną
będzie już na wieki nazywał ją żoną".
Stoi biedny chłopiec, jak baba się maże,
"a gdzież ja się z tobą na wiosce pokażę?".
Była to historia przeze mnie spisana,
kiedy łąki mdleją od zapachu siana.
27 września 2011 Anna Z.
nie wolno patrzyć
ty nią jesteś, nie zaprzeczaj czasami.
nie jesteś? nie porywasz? mnie wierszami
porwałaś, porwane zszyłaś kawałki.
tak potrafią tylko postacie z bajki,
a ty nią jesteś, nie zaprzeczaj. wiosna
sekret zdradziła, skryty w głębokich snach,
oczach, jeziorach i w innym wymiarze;
długie i czarne, nie ścinaj! ja marzę
w wilgotnych pływać, w nich mnie zatopisz,
bo ty nią jesteś, nie zaprzeczaj. kroki
słyszę, wabiący śpiew; dostrzegam ciało
blade o bladym świcie. krótko trwało.
przebudzenie, znów schowałaś się w leśnych
ostępach. odstęp zbyt duży, już pieśni
nie dolatują słowa; zostawiłaś
nazwę motylom, wrócisz - cenna chwila.
wiem, że nią jesteś, nie zaprzeczaj miła.
Zatrzymała się w letargu nad przepaścią.
Serca nie ma, więc co boli w piersi białej?
Jakże teraz zazdrościła śmigłym ważkom!
Jej świat umarł. Czemu ona żyje dalej?
Nie agaty, ametysty, nie rubiny,
Ale krew czerwieni w dole ostre skały.
Każdy skrawek wodnej łkał dziewczyny...
Nawet oczy, choć przeklęte, też płakały.
Blask zielony zniknął szybko z włosów kruczych.
Zwiewne giezło jęło ciążyć na ramionach.
Skoro Bronisz życie tam w tę przepaść rzucił,
Swe istnienie zaraz rzuci tam i ona!
I skoczyła w skalną czeluść bez wahania.
I wytrząsła malachity z długich włosów.
Czyż rusałka nie stworzona do kochania?
Czy swą śmiercią się nie złączy z jego losem?
Zbiegły się wnet wodne siostry w gwarnym tłumie.
Śmierć tę widząc, drobne rączki załamały.
(Kto nie kochał, ten rusałki nie zrozumie).
Wodospadem srebrne łezki się polały...
Na polanie piękne dźwięki -
Czy to szumią drzew korony ?
To spod nimfy cudnej ręki
Wypływają skrzypiec tony.
Nuty lekkie jak motyle
Układają sie w kobierce,
Ulatują wyżej, niżej,
By omamić męskie serce.
Gdy zabłądzisz w naszym lesie
Urzeczony nimfy śpiewem,
Możesz chłopcze, jak wieść niesie,
Stać się jeszcze jednym drzewem.
Więc gdy będziesz do mnie jechał
Nie patrz lepiej w tamtą stronę,
Bo już nimfa się uśmiecha
Mrużąc oczy swe zielone.