Złe miejsce (z cyklu "Ostrów")

Autor wiersza: 
Misza

Na piaszczystych tarasach rozłożystych dolin
rozgościły się lasy i tonsury jezior,
przytulisko dla baśni i płochliwych zwierząt,
którym bóg dzikich stworzeń tutaj żyć pozwolił.

Słońce chowa się za wsią i tonie powoli
za dachami gospodarstw. Stamtąd idzie mocny
fetor obór i zapach pieczonych kartofli,
otulony oddechem zaoranej roli.

Daleko tu od ludzi i zmierzch się wyroił.
Polna droga jest kręta, znakami usiana,
szerokich, krowich racic albo bożka Pana,
co nocami wychodzi ze swojej ostoi.

Pies przebiegł wiejską drogą, popędził do swoich.
Nagle chłód zimną falą na pastwiska dotarł,
ożywił tajemnicę w zwyczajnych przedmiotach,
której lud zasiedziały od wieków się boi.

Tak ciemno. Las szeregi falangi potroił,
zapełnił się głosami opuszczony cmentarz.
Może to mówią liście, a może przeklęta
dusza gada do siebie pośród pni topoli.

Zawróciłeś coś nucąc, lecz głosem nieswoim.
Patrząc prosto przed siebie wciąż przyspieszasz kroku
bo za tobą już popełzł nieznośny niepokój,
który odtąd, za twymi plecami wciąż stoi.