Droga krzyżowa
I
I oto Piłat wezwał Cię do siebie Jezu mój drogi.
Nie widział w Tobie ni Boga, ni króla w stroju chędogim.
"Krwi tej nie jestem wcale winien, mówił, którą przeleją"
Na śmierć Cię skazał nie pozostawiając z żadną nadzieją.
II
Po biczowaniu,kiedy krew płynęła z Twojego ciała,
Z cierni korona chyba aż do mózgu przebić się chciała,
Drzewo ci dali lecz nie takie , w którym śpiewają ptacy
To był krzyż ciężki, na jakim ginęli sami łajdacy.
III
Trudno Ci było z tak wielkim ciężarem iść w szarym pyle,
W oczach stawały wszystkie dobre lata, cudowne chwile,
Pierwszy upadek, może nie ostatni,cierpienia srogie,
Kto by tam wtedy patrząc, jak upadasz, myślał ,żeś Bogiem.
IV
Żałość kolejna, oto Ta co Ciebie wykołysała,
Z bólem niezmiernym jak brzoza płacząca na drodze stała.
Jak na Twój widok serce Jej nie pękło, skąd tyle siły,
To przez tę Miłość , której ją dni z Tobą zawsze uczyły.
V
Już sam nie będziesz, już Szymon z Cyreny ku Tobie zmierza,
Nie z woli swojej, ale pod złowieszczym batem żołnierza,
On Ci pomoże na samą Golgotę nieść ciężar krzyża,
Gdy wokół Ciebie gawiedź nieświadoma tylko ubliża.
VI
Kiedy w upale krew i pot spływają w spękane usta,
Ulgę przynosi dobra Weronika i biała chusta,
Twarz Ci ociera, na chuście zostaje twarz Twoja święta,
Zawsze ją będzie ludziom przypominać ta krew zaschnięta.
VII
Znowu upadasz, to już po raz drugi o Jezu Chryste
I nie na kwiaty, ale na podłoże tak kamieniste.
Niech ból Twój będzie choć na krótką chwilę naszym cierpieniem,
Bo grzechy nasze są dla Ciebie jako twarde kamienie.
VIII
Nie przelewajcie łez swoich niewiasty, Pan was pocieszy
Lecz jak nie płakać, kiedy cierpi za nas Bóg, a nie grzesznik.
Krew jego święta spłynie w nasze serca, grzechy wygładzi
Idzie na górę Jezus utrudzony, płacz Go prowadzi.
IX
To już Twój trzeci, ostatni upadek- nie będzie więcej
Już coraz bliżej Domu Twego Ojca, już coraz prędzej,
Spełnią się słowa Biblijnych Proroków nie rozumiane,
Że krew przeleje dla zbawienia świata Boży Baranek.
X
Były na Tobie tylko krwią zbroczone zwykłe łachmany
A i te zdarto bez przyzwoitości Jezu Kochany,
Octem i żółcią chciano Cię napoić , lecz odmówiłeś
Bo już goryczą ludzkiej niewdzięczności się nasyciłeś.
XI
Straszne są gwoździe, którymi do krzyża Ciebie przybili,
Czy patrzy na to Piotr, który się wyparł, uczniowie mili?
Razem z łotrami królujesz z wysoka a Matka Twoja,
Matką nam będzie przez Ciebie wybraną w serc niepokojach.
XII
"Boże mój Boże, czemuś mnie opuścił"- te słowa z krzyża
To wielka rozpacz dla Ciebie i Matki, gdy śmierć się zbliża.
Przyszła już chwila, kiedy życie musisz oddać o Panie
"W Twe ręce Ojcze niosę ducha mego"-słychać wołanie.
XIII
Zdejmują z trwogą Twoje Ciało z krzyża,ziemską powłokę,
Włócznią przebite i całe zalane Twej krwi potokiem.
Ty po prawicy Ojca siedzisz w Niebie, a trzeba było
Tyle Twej Męki, tyle Krwi oddanej , by się spełniło.
XIV
Złożono Ciebie w skały czarnym grobie, jak zwyczaj każe,
Ciało strudzone, bez życia, bez ducha,pilnują straże.
Nie wiedzą,jeszcze,że pilnują Boga i co się stanie.
On dnia trzeciego po męczeńskiej śmierci w swej chwale wstanie.
|