W Bocianowie

Złości skrzydlaty bocianicę
i kłapie dziobem jak najęta
błądzisz po łące za księżycem
za mało troski o dziecięta

Gdzie to cię niesie głównie nocą
wyfruwasz z gniazda wiecznie lecisz
i wszystkie żaby już rechocą
mówią że nosisz cudze dzieci

Małym bez przerwy twarde raki
i pachnie zdradą – rzecz niemiła
obce ci w głowie - są poszlaki
tam gdzie latałeś urodziła

Stroszy swe piórka jak to dama
wymawia strzechy – świeć przykładem
bo co ja biedna pocznę sama
troszcz się jak chciałeś mieć gromadę

Nie zaśnie gdera w noc przy gwiazdach
trzeba dziób nisko - snem uniki
nie marudź stary – remont gniazda
prześpisz się później – po patyki