Pracowita Kasia - mały świat dziecka.Cz 1

Skoro świt muszę wstać, bo wiele pracy czeka
Czasu brak, nie mogę spokojnie wypić mleka
Jak on szybko leci, ubrać się nie mam kiedy
Piżamka całkiem fajna, może być od biedy

Bezczynnie laptop leży, zerknę co w internecie
Tata popsuł – poprawię - najprostsze na świecie
Całkiem dobrze mi idzie, sprytne mam paluszki
Kiepska bajeczka, są nieubrane dziewuszki

Lodówka taka biała, trzeba podmalować
Mama się ucieszy, mazak do środka schować
Będzie pod ręką, jeszcze naklejki, koniecznie
Poprzednie odpadły, przecież nie będą wiecznie

Nudne to, więc podleję na oknie kwiatuszki
Niedobra woda, trochę spadło na poduszki
Trudno, można ją szybko wysuszyć żelazkiem
Trochę za ciężkie, musiało spaść z wielkim trzaskiem

Ta wścibska mama, odrywa od miłej pracy
Muszę się czymś zająć, szklanki stoją na tacy
Trzeba je po tej kawie, przecież umyć pięknie
Co one takie kruche? - zaraz któraś pęknie

Podłogę się wytrze, trochę jest pochlapana
Rękawy mokre – wyschną – gorsze są kolana
Muszę się przebrać, bo awantura gotowa
Później je poukładam, mama wszystko schowa

Jednak, najlepiej wychodzi to na podłodze
Kto by się z tym bawił, trzeba na jednej nodze
Co za oporne ciuszki? - no gotowe wreszcie
Muszę jej jeszcze, koniecznie pomóc przy cieście

Wyszła w porę, ręce po łokcie umazane
W łazience umyję, lecz troszeczkę zalane
Jest kąpielowy ręcznik, wytrze to powoli
Biegnę do kuchni, zupie trzeba dodać soli

Ścierka się nudzi, chce okno myć, jest zadanie
Ten głupi kwiatuszek, ląduje na dywanie
Ziemię pozbieram - znów mama przeszkadza w pracy
Wreszcie sobie poszła, zabieram się do tacy

Szklanek trochę mniej, bo szkło się posypało
Następnym razem lżej, co ją tutaj przygnało
Znowu ona, nie mogę spokojnie pracować
Szklanki umyte - koniecznie trzeba pochować

Najwygodniej im będzie, tu przy talerzykach
Gdzie lecisz? – niedobra - sama z ręki umyka
Szkło schowam do garnka i przykryję pokrywką
To już nudne, więc zajmę się trochę rozrywką

Na początek, wypróbuję mamy szpileczki
Szminką umaluję i coś może z szafeczki
Trudno cokolwiek znaleźć, dużo ma odzieży
Ale świetna bluzeczka, bardzo ładnie leży

Tym niebieskim i czarnym pomaluję oczy
Troszkę się wylało - samo z ręki wyskoczy
Znowu przyszła i jakie przyniosło ją licho
Tyle pomogłam – mówi - że było za cicho

Przebrać się każe, ale mam marudną mamę
Czasu brak, przecież na noc, znów trzeba piżamę
Tyle razy przebierać, byłaby gotowa
Przepiorę, bo jest szara i gdzieś sprytnie schowam

Do lodówki - tam szukać nie będzie - najlepiej
O moje naklejki! – chodźcie - gdzieś was przylepię
Resztę schowam w szafie, bo zajrzy do lodówki
Ciężkie życie - ciągle muszę zmieniać kryjówki