Unieś miecz wściekłości Semiramido

użyj miecza Bogini
zaniedbane ogrody
kaskadami już tylko łzy płyną
pustynia wpycha się drzwiami
piaskiem w oczy sypie
miał być Eden

stado żmij
rozpełzło i jadem straszy
żądne nietoperze
wysysają ostatnią kroplę
wstań Bogini
trzeba łeb uciąć hydrze
wyślij pychę do piekła!

Ikar radosny
ze stadem motyli
fruwa beztrosko
snuje próżność pajęczą
w wiejskiej cieplarni
„sen nieprzespany” trwa
obudź się !

miał być Leonidasem
mamy Termopile upadku
i czteroletni Maraton nędzy
Efialtesie jak możesz?
nóż w plecy braci
tygrys stracił pazury
mamy fałszywego lwa

matka żebraczka klęczy
sępy wyrywają dziecku
spleśniałą kromkę chleba
ostatni kęs
sukno Radziwiłłów
hieny dzielą
łatwy żer!

komisje orzekania nędzy
chore dziecko na ścięcie
w korytarzach psychoza strachu
tysiąc matek na klęczkach
ręce błagalnie unosząc
o łyżkę mleka prosi
on do skarbonki sięga
po ostatni wdowi grosz
na wiejski teatr!

oczy tęsknią z oddali
stada tułaczy i żebraków
na cudzej misce siedzą
osierocone dzieci płaczą
głód w granicach
pętlę zaciska
„Larum grają”
on tworzy kabaret
rozpacz i obłuda!

gdzie kosy?
zabierzmy im armaty
wstań Nieśmiertelna
i poprowadź zastępy
pokażemy im Racławice
do piekła …

wstań Bogini
zbudź krainę jantaru
tnij mieczem
trzeba potrząsnąć pałacem pychy
obudź nasze drzemiące zastępy
uczyń pożogę
niech ich piekło pochłonie!