Dzikie żądze


Gdy słońce grzeje w uda
wiatry wieją w stronę cienia
wezmę księżyc na swe barki
aż do zmysłów zatracenia

Bliskość nasza przerywa ciszę
liściem laurowym przykryję łono
a usta zamknę pocałunkiem głębokim

Wilgotna skóra doprasza się o więcej
rozstępujesz przede mną tajemne wrota
zagłębiam się w Tobie

W tle jakaś wolna muzyczka
przyspieszone oddechy
cienie wiją swój taniec egzotyczny
płyniesz na moim wzgórku przez ocean
falując biodrami nim słońce opadnie
prądy porwą cię na skraj szaleństwa

Oplatasz mnie mackami ośmiornicy
przyciągasz do siebie
korzystasz z bliskości
sztywne przyrodzenie wchodzi coraz głębiej
przywierasz do ciała jeszcze mocniej
rozlewa się biała substancja wolności

Tylko iskra wrzyna się w naszą świadomość
gdy doprowadzam Cię do ekstazy
a Ty czekasz aż i ja dojdę w Tobie
wypełniając podnieceniem noc wyobraźni
jakaś świeczka zapłonie w oddali
a my na fali... namiętności