po ciszy
po ciszy
deszczowe pociski, lecą strzały z nieba
huk wodę napędza, srebrzy linia krzywa
nie mieści się burza, ze szklanki ulewa
ostatnich przechodniów szybko z ulic zmywa
lecz niektórzy jeszcze z głupoty pod lipą
lub pod papugami pewnie z sentymentu
inni jak pod miotłą w ramach okien liczą
sekundy od błysku do grzmotu momentu
nie niebieskie ciała będą dziś gwiazdorzyć
nieuroczo błyszczeć i rozdzierać blaskiem
do szaf bądź pod łóżka zapędzi noc grozy
tylko przytuleni powiedzą - chleb z masłem