Kochankowie róży

I

Róża i chochoł

Po ogrodzie mróz siwe strzępy snuł
wieszając szadź na szarym chochole.
Ten śpiącą różę czule objął wpół
- czyżby pokochało się tych dwoje?...

Zakwitło w krajobrazie zimowym
uczucie, mezalians iście słomiany,
między damą róż, a sezonowym...
Czyżby to miłość, czuła, oddana?

Marzyli na klombie ogrodowym,
walcząc z mrozem, zadymką - w uścisku.
Ona zakwitnie kwiatem pąsowym,
on zaś spłonie z miłości w ognisku.

II

Róża i motyl

Młodość listka i pąk świeży pnąc radośnie,
zapomniała kochanka – idzie ku wiośnie.
Przeżywa ponownie prosperity chwilkę,
wdzięcząc się pąsowo przed pięknym motylkiem.

Dumna, w promień spowita rozchyla płatki,
czarując bogdanka - wszak zwiewny i gładki!...
Czyżby to niewdzięczność, co pamięć zabiera,
czy to tylko w przyrodzie taka maniera?

Jakże rozumieć mam owe zawiłości,
ową kapryśność i zmienność w miłości?
Różo, czy w tobie mieszka cząstka kobiety,
w której piękno i kolec tworzą całość?
Odpowiedziała - tak - niestety...