wiosna

powietrze pachnie słońcem i błękitem

kos śle ku niebu śpiew beztroski

a cienie drzew mgłą opite

patrzą z zadumą na wioski

wiosna. czekałam na nią

niepokój siejąc miast kwiatów

a skoro nic się nie stało

nie będę czekać na lato

maj rozścielił na łące chustkę

o ciebie, miły się boję

co masz w piersi? jedynie pustkę?

a jeśli serce to moje

z ptasich szlaków niebo utkane

tarniny we mgle. nie lubię rozstań

zgasły oczy. już ranek

najtrudniej odejść, gdy nikt nie prosi: zostań

znów przyjdzie wiosna, zakwitną konwalie

zerwiesz je, miły, nie dla mnie