W sierpniu

I
Cisza

Wraz z tobą nadszedł czas witania się z mgłami
o świcie, w leśnych ostępach i nad pastwiskiem.
Dzwonisz delikatnie w gniazdach pod strzechami,
i łany pól, jakbyś złowrogo zjeżyła rżyskiem.

Między listowiem, światła i cienia budzisz taniec,
trącając warkocze brzozy w lekkiej pozłocie.
Przed skwarem tulisz mnie w zielonej altanie
i dzwonisz cykadą, jakby, ku miłości, ku ochocie...

II
Pełnia

W pełni przyszedłeś, zdaje się, tylko do mnie,
burząc krew, co od dawna leniwiej się toczy.
Nieśmiało marzę, jak jarzębina nieskromnie,
wbrew powagi wieku, korale załżę na zmroczu.

Zaczekam, aż zalejesz poświatą ciche ogrody,
na głowę założę diadem z meteorów złotych.
Czekać będę i chociaż nie jestem już młoda,
to jednak wciąż miłe mi będą twoje zaloty.

III
O czym szumią i szepczą?

O czym szumią drzewa, o czym szepczą liście
w skwarne południe, gdy lato na wyczerpaniu?
O listach września pisanych złotem, mgliście,
że jesień za pasem, o jesiennym przemijaniu.

O strachu na wróble, co w polu samotnie stoi,
miast straszyć, uwikłał się w romans zakazany.
Zespolony z polnym, czepliwym powojem,
stworzył dziwną jedność, tak dla odmiany?…

IV
Wieczory

Wieczory długie w morzu amarantu toną,
tulę te chwile sekretne z dźwiękiem w tle.
W woń ziół, jak w enigmatyczne zasłony,
wsuwam nos, by chłonąć osobno każde ziele.

Znad łąk wiew niesie zapowiedź zmiany
i z bagien mrocznych sinych westchnień,
z rojów gwiazd słonecznym wiatrem pchanych,
niczym złoty deszcz - świetlistych marzeń.