Lalka

(Wnuczce Karolinie)

Lalka

Byłam twoją lalką, przytulenia pragnieniem,
małą towarzyszką twej doli lat dziecięcych.
Wyznaczaną mi postacią, bajkowym śnieniem,
kukiełkowym nieistnieniem, a może więcej ?

Ty zdolną autorką bajkowych scenariuszy,
ja zaś marionetką w twoich dłoniach posłuszną.
Strojna w koronki, kapelusze z pióropuszem,
pokochałam ten teatr - gałgankową duszą.

Wciąż obok ciebie przez życie, nie myśląc wcale,
że wraz z tym światem pozostanę w kulis cieniu.
Coraz mniej uśmiechu, coraz mniej ról dla lalek,
czas tobie biegnie, dla mnie utknął w zapomnieniu.

Porcelanowy uśmiech mam jeszcze na twarzy,
oparł się zniszczeniu, także policzka rumień.
W oku błękit i refleks w źrenicy się żarzy
radością nie z tego świata, jak górski strumień.

W położeniu - bez śmierci, w kufrze zaświatów,
splątana koronką, jak pakiet uczuć dawnych;
pośród pożółkłych listów i słów, jak bławaty
pisanych inkaustem – zasuszonych, pobladłych.

Jak umrzeć mam, jedno pytanie i rozterka,
wszak jestem tu bez narodzin – lalka królewna
- w pseudo-bycie lalkarz poskąpił mi serca...
Przywołaj mnie, lub spal, jak kawałek drewna.