maciejka
nie znosiła cienia
ale u boku pachnącego groszku
czuła się świetnie
piął się w górę
muskał za dnia szorstkimi wąsami
kwiatową rosą skraplał wnętrze
w długie – letnie – wieczory
przyćmiony czteropłatkowym szczęściem
chłonął każdą darowaną chwilę
- ach – jak on potrafił patrzeć
gdy pod tiulem zmierzchu
bezwstydnie rozwierała kielichy
mamiła drobnymi kształtami
nie tylko czepne części
drgały wtedy w powietrzu
lecz gdy jesień ścieliła gęsto
grochowe łzy wybranka
usychała z tęsknoty