Subtelny

podaruj noce takie łakome
gdzie księżyc godzin wcale nie liczy
troszeczkę magii i niewiadomej
radość czerpania z jej tajemnicy

poświatę blasku na mojej skórze
zbudzony gejzer prężnej męskości
słów kilkanaście co wbrew cenzurze
potrafią zbudzić szał namiętności

subtelną mgiełkę pąka piwonii
wilgotne wargi w tańcu spragnionych
świadomy dotyk ciała i dłoni
co wszelkie żądze umie poskromić

tęskną melodię niecnych uniesień
różowych dzwonków zwiewne proporce
ulotną chwilę gdy palców dziesięć
zrywa bukiety na wonnej łące