Podbój Afryki

marzy się Kowalskiemu spacer po sawannie
znudzony wsi sielanką na okrągło krowy
że czarnolicą piękność tam w buszu przygarnie
i stworzy z nią w tropikach związek kolorowy

może oswoi zebry i kasa popłynie
będzie wypasał w pręgi konie pociągowe
więc pod farmę za grosze wykupi pustynię
perspektywicznie myśli ma na karku głowę

pilnie bydło wysprzedał leci do Mombasa
podziwia czar Afryki śni kenijskie wdzięki
chłop chciałby romantycznie z murzynką pohasać
wszystko wydał na bilet portfel golusieńki

figi wciąż przed oczami więc nie tracąc głowy
z wielkimi nadziejami świat zdobywać ruszył
zbuntował się żołądek zjadłby liść figowy
i mahoniową piękność dałby za cytrusy

oskubał całą palmę niczym małpa wylazł
zgodnie z naszą tradycją uciął drzemkę krótką
tubylcy namierzyli śpiącego goryla
obrączki lecz nie złote z niemiłą pobudką

przygarnęła nie piękność ale ambasada
prawie na klęczkach czapką progi pozamiatał
z głodu śnił o obfitych jabłkiem polskich sadach
wilczy bilet na drogę polskiego magnata

dzisiaj znowu wypasa krowy tuczy świnie
i dzieciom opowiada nasz Vasco da Gama
marzeniami młodości biegnąc przez pustynię
jak robił wyobraźnią na Afrykę zamach