W otchłani rozpaczy
W OTCHŁANI ROZPACZY
W ponurej otchłani rozpaczy
Wśród mętnych mgieł smutku
Nic nie mogąc zobaczyć
Błądzę
A kurz spod stóp
Wypełnia płuca
Pozbawiając je
Tchu
Dźwigając
Na duszy ramionach
Tych, co tragicznie odeszli, imiona
Opadając z sił
Upadam
I na kolanach odmawiając modlitwę
Boga
Błagam
Niech
Ból
Łzami wypełni oczy
Znajdując we łzach ukojenie
I po policzkach
Jak z górskich zboczy
Spłynie do serca
Krętym strumieniem
I kryształową łzą
Oczyszczając z rozpaczy serce
Sprawi, że
Słońce nade mną zaświeci
I znajdę siły
I
Żyć
Zechcę jeszcze