Na szkle malowane

 

 

Na szkle malowane

 

Szarość jesienna, przemijania zamęt,

odchodzą w niebyt i zapomnienie.

Mróz na szybie wyrzeźbił ornament,

zimny wiew, jak skostniałe westchnienie.

 

W liściach paproci i w róży pąku,

zamknięte – chwilą – piękno kryształu.

Między ciszą, a muzyką dzwonków,

w ascezie bieli zima ścieli całun...

 

Niestała sztuka, co tak zachwyca

blada, w bukiet skuta od chłodu.

Statyczna, bez odrobiny życia,

lament więziony w drobinach lodu.