Marzenia czerwone


MARZENIA CZERWONE

Zza horyzontu
Żarząca się czerwona pożoga
Rozlewa swą czerwień
Na falach
Kołyszącego się jeszcze we śnie morza

A Ty
Całkiem naga
Wyłaniasz się z fal biegnących ku brzegu
Doświadcza chłodu
Wiatrem smagana
Złota opalenizna twojego ciała
Ramiona pokryła gęsia skóra
Dygoczesz i mam wrażenie
Że za chwilę twą nagość
Osłonią białe pióra
I wyłaniając się z czerwonych jeszcze fal
Jak anioł
Wraz ze słońcem
Wzniesiesz się wysoko ku niebu
I znikniesz w chmurach
Ponad horyzontem

A ja
Porzucony na brzegu
Przesypując przez palce piasek złoty
Będę marzył o grzechu
I w myślach rozdawał
Gorące spojrzenia, słodkie pocałunki , anielskie pieszczoty
I spijając z różanych ust słodycz namiętności
Będę smakował
Kawałek po kawałku twojej nagości
I opuszkami palców
Gładząc twą szyję, piersi i łono
Darując Ci rozkosz
Zanurzał się będę
W błogość nieskończoną

A gdy dzień
Pokładając się do snu
Odda władnie nad światem nocy
Samotny na plaży
Rozmarzony
Spojrzę w drugą stronę
Gdzie słońce pozbawiane mocy
Za horyzontem
Przygasać będzie w czerwonej pożodze
Zbierającej swą czerwień
Z fal kołyszących do snu morze