Przy furtce

Przy furtce

Boję się pożegnań do dzisiaj,
tamten obraz wciąż jest gdzieś obok.
Pokotem zległa martwa cisza,
jakby utkwił nam w ustach obol.

Tamten czas, co tak sielsko upływał
jaśminem przy płocie się bielił.
Tyś na wody śródziemne odpływał,
w ostatni rejs pod obcą banderą.

Na polach, przydrożnych poboczach
rozlał się makiem, jak winem krwistym.
W sercu mym zima i zakwitł oczar
tęsknotą, niczym szmer suchych liści.

W furtce czytałam hiobowe wieści
(na polach kłosy padały żęte),
że wód szmaragd ciało Twe pieści,
a życie... przez złą kipiel połknięte.

Za wcześnie odszedłeś...za wcześnie...
Zabrałeś nasze lato ze sobą w mrok,
dojrzałość późnej, słodkiej czereśni...
Wrosłam w furtkę, od szaleństwa - o krok.

Twoje ślady na klamce czas zatarł,
omszałość uczuć trzymając w mocy.
Ramion stęsknionych już nie zaplata,
zabrał nasze noce... gwieździste noce.