Sza...
nawet wiatr zamarł – nie szeleści
Posejdon drzemie – ani słowa
a lustro wody blask dopieścił
zefir subtelnie polerował
słońce przeciera toń promieniem
mieni się tafla platynowa
igraszki robią światłocienie
zmęczony władca trójząb schował
skrada się księżyc w martwe boje
senny horyzont aż oniemiał
eol nie mąci niepokojem
w ciszy oddycha sennie ziemia
zorza wygasa w czułym skłonie
szmerem odwagi mrok zagląda
dal połyskuje - ogniem płonie
dzień zasnął - władzę nocy oddał