Upragniona nieosiągalna

marzę w perłowym szmaragdzie świtu
przytulić stokrotkę nad strumykiem
wyszeptać serca tęsknoty

pofrunąć beztroskim motylem
i pod turkusowy pułap się wzbić
po ultrafioletowy diadem

chichotać przyjaźnie z lasem
w konarach wyszumieć się ze szelestem
baraszkując myślą

unosząc się szmerem wysokiej fali
przy kołysance Straussa z wiatrem
na łące pląsać

szlochać na życiowych rozstajach dróg
ocierarając łzy rozpaczy ciepłem słów
a serce rozdać ubogim

sięgnąć wysoko jak ptak ku obłokom
unoszącym się mitem wznieść
i płonąć w gwiazdach

by śmiechem ująć cię Radosna
wesoły flet dotknąć jedyny raz
a przy okazji ukraść cytrę