Złość


zawiść olbrzymia wycieka
jad z serca aż się wylewa
można poniżać człowieka
jakaż okrutna potrzeba

potworna złość górę bierze
dźga słowem zazdrości Kain
wściekłością jak dzikie zwierzę
sztyletem chamstwa zadaje

wąż w myśli a w piersi kamień
pożreć chce zgnębić ofiarę
jak waran zatrute znamię
śle jad - sycąc się koszmarem

język się pławi w urynie
wnet własną pychą udławi
bo musi na cmentarz wynieść
żywcem - by nakarmić zawiść

złość szarpie i rany krwawe
śle fałsz pod zasłoną maski
bo podłość ma abonament
dla sławy jak lotne piaski