tamtej nocy
śniłam że stoję nad urwiskiem
w dole pulsująca krwista otchłań
wołała znajomym głosem
myśli stawały się słyszalne
i niczym małe tętniące bańki
wirowały upraszając o chwilę uwagi
po czym pękały zostawiając płatek sadzy
pamiętam tą bezsilność
kiedy próbowałam pochwycić namiastkę
skraść kilka obrazów
gdy w przyspieszonym tempie
wyświetlano życie
i wyraz oczu
tak bezdennie błękitnych
jakby niebo wylało do stóp