"Czyż nie dobija się koni" - moje fascynacje filmowe

 

fotos z filmu Sydneya Pollacka

 

życie jak maraton tańca
przystępujesz do niego
by coś w nim wygrać
dobierasz partnera
o może odwrotnie

wytrwać
utrzymać się w tańcu
zmęczenie oddala muzykę
już nie myślicie o niej
mijają
godziny
dni
lata

okrągła scena
jakby była areną
trochę jak gladiatorzy
ongiś kto wytrwa ten wygra
ale czy mu żyć pozwolą
jury niczym w loży cesarskiej persony
na ich łasce jesteście

pozwolą utrzymać się na niej
ruchy coraz wolniejsze
umiera taniec na scenie
juz tylko przeżyć
ona upada dżwigasz ją
nic tu nie pomoże

palec w dół skierowany z loży

schodzicie
już nie chce się żyć
wciska do rąk pistolet
czyż nie dobija się koni
które upadają
koni się już nie leczy

nie są w stanie potem biegać
nie są w stanie dalej tanczyć

huk wystrzału przerywa ciszę
jak mizerykordia gardło
akt łaski wobec konia
który już nie może żyć