Banały odwieczne

słabe echo na pustyni
piaskiem sypnął okruch losu
teraźniejszość barwą głosu
nowoczesnej gospodyni

gruba księga zapomnienia
wersem składam liczne wzory
sercem burzę słów pozory
luźne kartki wichru przemian

banałami w celach wieków
obostrzone smukłe wargi
nikłe szanse kiedy targi
ciało zmuszają do grzechów

życie walką wśród stygmatów
głodem pasmo ludzkich chęci
kiedy słabość duszę nęci
nieomylnych biurokratów

trochę szaro jest w tym niebie
czas zasnuty fortelami
księżyc w nocy gra myślami
strach zaślepia na pogrzebie