Do lamusa

beztroska młodości cynizm lat dojrzałych
spojrzenia z portretów w zawistną niedzielę
wehikuł próżności tęsknoty za wiele
w różowych odcieniach już nieco spłowiałych

chwile tchórzostwa w kreacjach niemodnych
czas który nam losy złośliwie pogmatwał
nabytą ostrożność po ludzkich nietaktach
i dowcip czasami aż nadto dosłowny

coś jednak zostawię – poezję księżyca
i Gepert w magicznej filmowej piosence
za firanką oczy przemarznięte ręce
odrobinę ciebie – nie pragnę nic więcej