Czerwcowe panny
topią czerwiec w mocnej woni.
Czarodziejski wiatr pogonił
pęki iskier ponad ogniem.
Bicz ukręcił z nich i skoczył,
ulatując w mrok swobodnie.
Nie upijaj, dzika różo,
zapatrzonych na płomienie,
kiedy ogród cicho drzemie
i gdy milczy echo w studni.
Święty spokój, a to dużo,
żeby własny świat zaludnić.
Nocny zapach, jak zaklęcie,
przywołuje panny z marzeń;
zawirują, gdy rozkaże,
rozpędzone i wesołe;
chociaż nie zatańczą więcej.
Rano staną się popiołem.