Lecząc erotomantyzm
Amor zaciągnął zmysły do lasu
zwabiła instynkt dzika przyroda
na wstępie prysnął figowy nastrój
w kolczastych głogach koszulę podarł
gdy romantycznie kłuł w pupę oset
z twojej musiałem wyrywać kolce
gryzły komary więc zapał poszedł
i nie zostałem szczęśliwym ojcem
miałem tej randki serdecznie dosyć
intymnym szokiem piekły pokrzywy
gdy nas z gęstwiny ten dzik wypłoszył
czule wysmagał ich ogień żywy
potem musiałem wyciągać rzepy
odnaleźć w krzakach stracone figi
i zamiast raju sekretny przepych
tracić dla zguby czasowy limit
ogień jak diabli sparzyłem krocze
bąble podziwiam z bolesnym jękiem
kremem nacieram we wodzie moczę
plecy zdrapane lecz nie namiętnie
tydzień bolesny więc odpuść proszę
muszę podleczyć swe genitalia
bo pokaleczył je diabli oset
i płomień doznań mam w dolnych partiach
następnym razem kroki miłosne
gdy rany ciała już wyleczymy
intymnie mogę nawet w jałowce
lub dla odmiany wybrać jeżyny
kiedy pójdziemy po leśną frajdę
stringi najlepiej bo wyjdzie taniej
czas drogocenny by szukać majtek
kiedy przepadną gdzieś na polanie