W wyobraźni
(do Mamy)
i z trudem nadaję rozmowom logiczny tok.
Bywa tak... że pytam, w którą stronę zrobić krok,
gdy stanę w rozwidleniu dróg, a w oczach ciemność.
Idź – powiadasz – w stronę gdzie ciepłe snopy świateł
omiatają krajobraz nabrzeża z portem cichym...
Ujrzysz czekające anioły i usłyszysz
dźwięczny pokładowy dzwon niebiańskiej fregaty.
Cumy zerwą pieczęć siódmą na granicy światów...
Mów, co dalej ?... Odpłyniesz na antypody odległe,
ponad czas i przestrzeń do jasnej niwy rozległej,
wolna od jarzma doczesności i schematów...
Bóg drogi prostuje po drugiej stronie jaźni,
opadną na ziemię: śmierć niczym kurz żywota,
smutek przemijania, a wraz z nim tęsknota...
Jak odnajdę ciebie pośród tak wielu dusz ?
...tego nie ogarniam wyobraźnią!