Nieuchwytnie
gonimy wiatr
miarowo
bez butów stawiając kroki
cywilizacji mokry ślad
tylko tusz rozproszony
jak rzeka barw
gonimy świt
niezdrowo
płuca nikotyną zanieczyszczone
plugastwa cięgi
zdobią w alejach witraże
odwracany wzrok
gruba tafla szkła
z podmiejskim cmentarzem
gonimy czas
zbiorowo
płaczące kalendarze wyrywanych dat
sumują linię wieku
życia ciężki głaz
toczony wąsko
jednotorowo