Kobiety Gary'ego Benfield'a
Kobiety Gary'ego Benfield'a
kobiety...
jak niedościgłe piękno
ubierasz je malarzu w marzenie zwiewne
zmysłowe opętanie
( to jednak są nad wyraz
trzeźwo myślące )
wstawiasz je w chwile ulotne
jak przeźrocze, co zabłyśnie
zauroczy
i niczym bańka mydlana
pryśnie
( a jednak potrafią trwać
na swych pozycjach cierpliwie
do chwili aż dopną swego )
w obrazach wyłaniasz je z mgły
i zdają się być rusałkami
to znów jak nimfy nieuchwytne
( by dopaść zdobycz
dawno upatrzoną )
ukrywasz je mistrzu
za wdzięczną nieśmiałością
w misternej zagadce
jako kochanki boskiego wiatru
o zwiewności motyla
( mimo, że głowy noszą w chmurach
to stąpają twardo po ziemi
nad wyraz śmiało i niezależnie)
w twej bajkowej iluzji - eteryczne
nie wloką po chropowatej rzeczywistości
pogruchotanej duszy
do stołu życia
( one były i są jak diament
u boku mężczyzn od zarania dziejów
by w podłożu twardszym niż kamień
rzeźbić historię )
Obrazy Gary'ego Benfield'a