Król jest nagi
Niepewności krople na mej skóry fakturze,
turlają zimne dreszcze po zamyślonej nocy.
Pękła cienka linia, zebrało się na burzę,
cisza kołacze w pustkę zdziwienia owocem.
Tylko otworzyć oczy i pozór przekroczyć.
Byleby złapać pion, chwili dodać odwagi
- łyk absyntu, jak turmalinowe przeźrocze -
teraz mogę wykrzyczeć - „Król jest nagi”...
Niewesoły striptease, ale uzdrawiający!
Odziera ze złudzeń wyblakłych, by poczuć
lekkość odtrucia – ulga, jak balsam kojąca...
Odnalazłam słońce zagubione o zmroku.
czerwiec 2012 r.