Zwariowani poeci
sieją złote ziarno w obłąkane myśli
unosząc się nad bielą kartki
by nie opaść
boleśnie na garbatą rzeczywistość
opierając drabinę o chmury
trwają uparcie zawieszeni na strofach
sprzedając siebie po kawałku
jak szewc buty
z tą różnicą
że poezję szyją z własnej
skóry