W cieniu morwowego drzewa

Marin Marais (ur. 31 maja 1656 w Paryżu, zm. 15 sierpnia 1728 tamże) – francuski muzyk i kompozytor – uczeń Jean de Saite-Colombe

Jean de Sainte-Colombe, także Monsieur de Sainte-Colombe (ur. ok. 1640, zm. ok. 1700) – francuski kompozytor, wirtuoz violi da gamba.

Kanwą dla cyklu wierszy : Pascal Quignard z małej książeczki o mistrzu Jean de Sainte-Colombe - "Wszystkie poranki świata".

I. ta którą kochał nad życie

cicho odeszła
bolał nad faktem
że zastał ją w kleszczach śmierci - bladą
jak figurkę z drezdeńskiej porcelany
zatem czuwał
przy łożu pamięci o niej
po kres życia
co jak napięta struna violi da gamba
traktowana niczym egipski bożek

zamknięty w świecie sześciu strun
odludek gardzący splendorem
zdradzał tajniki świata nut i kluczy
adeptom sztuki
on jedyny
wydobywał z instrumentu
odcienie ludzkiego głosu
od słodkich westchnień po szloch starca
od charkotu miłośnego uniesienia
po dźwięk pozbawiony akordów
dźwięk ubogi - dyskretny lament

gdy wciskała się w sny
prawie zawładnęła jawą
mówił do niej muzyką
o porankach we wszystkich odcieniach
o zmierzchach znad brzegu Bievre
w szczycie drewnianej chatki
tylko tam mógł przemówić głosem
Pani moja (pytał)
- powiedz, co uczyniłaś
że po tylu latach, gdy odpłynęłaś łodzią Charona
pościel w naszym łożu ciągle nie stygnie

II. uczeń i viola da gamba

ślepy miłością
od pierwszego wejrzenia

ponętnych kształtów była
nie liczyła godzin
w jego objęciach
gdy ćwiczył wprawność palców
(pod okiem mistrza)
do jedynej pieszczoty - violi da gamba

wspólny kunszt
składali w hołdzie Królowi
niosąc echem muzykę po marmurach
ku zabawie
bardziej ku tanecznym podrygom
niż dla wprawnego ucha
bardziej dla podobania się
niż pasjonującego żywota

czy chcesz być muzykiem - dając uszom emocje
czy grajkiem – przygrywając do tańca
(pytał sarkastycznie ucznia - stary mistrz)

posmakowawszy sławy
gorzką była surowość mistrza
który z wąskich ścieżek i kamieni
zbierał owe dźwięki i klucze
zrywał je z łąk i grobów
z cierni tarniny
z kropel wód, jak żywe łańcuszki
wplatał w muzykę
wspominając imię tej jedynej
rozkosz i radość
a gdy pociągał smykiem po strunach gamba
jakby rozdzierał na strzępy
i smakował raz jeszcze
własne życie
w cieniu morwowego drzewa

III. stary mistrz

czego jeszcze poszukujesz
( ostro zapytał mistrz ucznia)
wszak w grajkując zdobyłeś już wszystko
z violą jako nieodłączną towarzyszką

wierna ci jest
posłuszna twoim palcom
nie uciekaj teraz od życia
nie szukaj w niej żalu i łez

powiedz muzyką to, co nie da się ująć słowami
stwórz źródło szeptu dla tych
którym brak słów
dla nienarodzonych
kiedy nie zna się jeszcze oddechu
kiedy nie ujrzało się światła
dla tych
co odpływają łodzią Charona
dla tych sfer najwyższych
od których pochodzi

muzyka nie jest sztuką w pełni ludzką
(zauważył uczeń)
gdy koścista ręka starca
jakby niedbale
zdawałoby się zramolała
skacze po gryfie
druga zaś smykiem po strunach
wydobywając z dozgonnej kochanki
muzyczne opowieści
o bosko-aksamitnym brzemieniu
misternie zdobiąc takty
zwracał się do zjaw
do cieni

(długi czas upłynął zanim pojął uczeń)
mistrz
nie grał dla złota
ani dla sławy lub miłości
dla tęsknoty lub samotności
i z pewnością
nie dla Króla

lecz grał
(w ostatniej udzielanej uczniowi lekcji)

Lamenty dla Boga

Muzyka ucznia
http://www.youtube.com/watch?v=6sFuInwNeZk

Muzyka mistrza
http://www.youtube.com/watch?v=LnprmoHPhSM&list=PLF51FD06FE717DB0F