bo są

bo są

 

dlaczego w góry? częste pytanie,

częsta odpowiedź – po prostu, bo są.

a ja tam chodzę  jak na śniadanie,

łykam powietrze i stopą bosą

 

dotykam trawy na górskich łąkach.

i choć złoć żółta mnie nie ozłoci,

w bogactwie roślin lubię się błąkać,

w kolorach kwiatów zatapiać oczy.

 

modrych nie zerwę zerwy kulistej,

musnę zmysłami kruszczyka barwy,

rdzawoczerwony płatek i listek,

pieszcząc pieszczotka odgoni czarny.

 

ostrożeń wzmoże moją ostrożność

mocno przytuli wonna przytulia,

miłosna górska da ciut miłości

której nie dała mi żadna Julia.

 

parzydło leśne nie sparzy serca.

dlatego w góry tak często chodzę,

podają  jeszcze słowa do wiersza,

cud, że zakwitły na mojej drodze.

 

żeby tak jeszcze, zakwitła ona,

ciągle się tli, ta co zielona.

oby tak jeszcze, zakwitła ona,

nigdy nie zgaśnie, ta co zielona.

miłosna górska