W majowym amoku (satyrycznie)
Z cyklu - o sobie z przymrużeniem oka.
W majowym amoku
Znów przyszedł maj czarujący i rozmarzony,
z szaf letnie suknie ślą zwiewne pytanie - czy już?...
W dekolcie senny zapach, obcy, nieproszony,
przetrwał zimę na wieszaku aż pokrył go kurz.
Kwiaty na apaszkach ugrzęzły w jedwabnym śnie.
Mała czarna – przykro – nie tym razem. Nie teraz,
może jeszcze będzie dla ciebie taki czas...Kto wie?
Szukam seksapilu i na płacz mi się zbiera!
Nie widziałaś go czasem? W szafie ani śladu,
tak zniknąć po prostu... Dał drapaka do innej?
I jak tu z tą marnością można się dogadać,
co to, jak wytarta skóra żmii po wylince.
Tak, pamiętam – mam go mieć w sobie - dobra rada...
Takie gadanie - gdy zgryzot noszę tyle innych...
Zza łóżka wylazł, jakby wczorajszy, twarz blada...
Ponownie skrewiłeś!...I nie mów, żeś niewinny!
Wyglądasz, jak z octu... I zdaje się masz w czubie,
zdradza oko kaprawe... Niech to...wszyscy święci !...
Wiem! Oddam cię koleżance, której nie lubię.
Nadszedł ten czas, niech się z tobą inna pomęczy!