ktoś
wiersze > skot
miałem być wydmą
z ustami pełnymi piasku
wylegiwać się bez końca
bezczynnością prowokować czas
drzewem cały w drżących liściach
dyskutując z wścibską nocą
o plamach na słońcu
ciszą tą świtem nad jeziorem
lub wyczekiwaniem
kiedy padają ważne słowa
ograniczone przestrzenią
ale stoję jak golem
powtarzam czyjeś grzechy
głupie żarty nadzieje
tylko oczy mam swoje
bez cienia skrępowana
uległe w słońcu