Kurtyzana żywiołów
kurtyzano deszczu słodziłaś okrutnie
wino im dojrzalsze lepszym kusi smakiem
ze wszystkich rebusów ciebie nie odkryłem
szczere łzy spłynęły kolorowym szlakiem
kurtyzano wiatru szukałaś sposobu
aby huraganem zaburzyć stabilność
wiarę z którą stałem zamienić w kabałę
zerwać słów różaniec wymazać niewinność
kurtyzano słońca za twoim przykładem
promieniste niebo kusiło chłopaków
zamieniona w księżyc szeptałaś wciąż cudnie
szmaragdowym wzrokiem wśród tysiąca kwiatów
kurtyzano ziemi stoję tu okrakiem
wypełniając misję nadaną mi z wiekiem
już wszystko pojąłem ciebie się nie boję
a tam gdzie wciąż ciemno postawiłem świecę