U bram Efezu
U bram Efezu
U bram Efezu
przysiadłam na kamieniu
w krótkim cieniu rosnącego na skraju drogi
przygarbionego oliwnego drzewa
Wpatrzona w biały marmur
pogrążona w zamyśleniu
przeniosłam się w czasie
do tamtych wieków …
Po marmurem brukowanej drodze
krok za krokiem wystukując miarowy rytm
zamotany w purpurowej todze
mija mnie przechodzień
Przystanął na chwilę przy fontannie Trajana
nabrał wody w dłonie, zwilżył usta
przyłożył mokrą dłoń by schłodzić skronie
i nie oglądając się za siebie poszedł dalej
Zazdrościłam mu tej chwili przy fontannie
dla mnie jej wody dawno wyschły
w południe nie było śladu po rosie porannej
w ustach smak wzbijającego się spod stóp pyłu
Niegdyś tętniące życiem Efezu mury
fontanny tryskające wodą
uliczne gwarne tłumy
kupcy zmierzający w dół ku portom
Dzisiaj nieme białe ruiny
terakotowe puste rury
ciszę zakłóca westchnienie turysty
gdy ku bibliotece Celsusa schodzi z góry
Zamarło życie w Efezie,
nawet morze oddaliło swoje brzegi
dzisiaj tylko ja zamyślona na przydrożnym kamieniu
siedzę u bram Efezu
12 lipca 2011