Pożegnanie lata


kiedy lato odchodzi słonko głowę schyla
a ono się uśmiecha
skrzydłami motyla
jeszcze spojrzy za siebie
siwiutkim dmuchawcem
zamyśli się nad wodą

na parkowej ławce
zostawi słoneczniki dla samotnych ludków
I dla par zakochanych
później powolutku

nadchodzącej jesieni swe dzieło przekaże
na spacerze po polach pustych
pełnych marzeń
spory koszyk owoców
prosto z krzaka świeże

za cztery strony świata odmówi pacierze
rosą sypnie po skwerkach
dostatnio srebrzyście
i pewnie do północy
pogawędzi z liściem

o wszystkim co na ziemi zdarza się raz jeden
latach chudych
siedmiokroć mnożonych
przez biedę

zaduma się co można było lepiej prościej
na miarę miejsca
czasu
granic możliwości

ech czym by cię ucieszyć
zechciej przyjąć zatem
kilka jedwabnych motków
i wróć
z babim latem