Chodźmy pić jesień

chodźmy do sadu grabić złote liście
będziemy razem jędrny owoc zrywać
pić słodki nektar słuchać sennych muśnięć
gdy nas otuli szelestów pierzyna

by niczym w puchu utonąć beztrosko
oczarowani baraszkować sielsko
pod winogronem delektować rozkosz
gonić jak dzieci fruwającą lekkość

patrz jarzębina zaprasza na spacer
wabią tarniny soczyste korale
wiatr różnobarwne unosi latawce
wokół wiruje wszechobecny balet

chodźmy potańczyć moja Afrodyto
boso pobiegać wśród listowia brodzić
jak dzikie gęsi lećmy w uroczysko
płonąć pod klonem jesień nas ozłoci

na kartoflisku posłanie uścielę
żeby smakować pieczone ziemniaki
ze swojskim masłem zagryzane serem
chłonąć woń dymu i wiejskiej sielanki