kameleon
już nie jestem
ciszą przyzwyczajeń
drzewem o zapachu deszczu
barwię się ogniem
suche polana układam z dłoni
coraz cieplej
niebo mruga zza wzgórza
wiatr odgarniam z czoła
niesforny kosmyk
co tutaj robię
pośród wysokich traw
niepotrzebny
może wiesz