PO SĄSIEDZKU

PO SĄSIEDZKU

Stoją w prościutkim szeregu
przy krótkich uliczek zbiegu,
słynnej architektury ślad,
piętrowe klocki z dawnych lat.

Dzień słoneczny, przedpołudnie,
wokół cicho, czysto, schludnie,
przestrzeń rozdziera straszny huk,
który przechodniów zwala z nóg.

Jeden z klocków leci w górę
razem z sąsiedniego murem,
sterta gruzu, w ścianach szpary,
szyby ścielą trotuary.

Powoli dość opada kurz,
dźwięk syren coraz bliżej już,
wokół swąd i zapach gazu,
tłum gapiów zwiewa od razu.

Migiem do akcji gotowe
wszystkie służby ratunkowe.
W gruzach domu, który latał
tkwiło ciało desperata.

Zdzisław Szabelan, BYDGOSZCZ.