nieokiełznany

nie pokazuj mi swoich myśli
rozgrzane lipcowe popołudnie
we wnętrzu samochodu

nasze pięć minut
na wyrzuty sumienia i rozgrzeszenie

tyle ciszy drzew z mroku
szmat skóry przydeptanej przez księżyc

zlizuję pamięć czerwonej landrynki
znalezionej między oparciami foteli

wiatr nie mieszka w oczach
zapatrzonych w siebie