plamy
srebrzą się skronie
gdy księżyc wygląda zza rogu
drzewa ulepione z mroku
zamieniają ciszę w powiew wiatru
z twarzy spływają uśmiechy
pośrodku drogi samotność
zapomniana sterta siana
dokąd mam pójść
skłócony ze sobą
wiatr obejmuję ramieniem
wyśniony bezradny sen