"Dycha"

grubasy stóweczki
obok biedna dycha
tłok - nieszczęsną zgnietli
że ledwie oddycha

nigdzie się nie mieści
tak chuda bidulka
bo ani ją przepić
i nie ma co ukraść

na mandat nie starczy
nawet na paliwo
zbyt cienka na karty
jedynie na piwo

znikają tłuścioszki
a dycha pomięta
wciąż dyshonor znosi
boli ją ten nietakt

i do wspomnień wzdycha
kiedy miała wartość
wszędzie mogła bywać
dzisiaj zwykły paproch

oniemiała z rana
rachunki komornik
więc została sama
wszyscy byli głodni

myśli gdzie też pójdzie
śni biznesu niebo
właściciela uśmiech
na chleb do pierwszego

nagle zniknął portfel
widzi lepkie ręce
szmata – syknął koleś
i było po męce

chwilę w piwnym barze
zła – nikt ją nie ceni
chodnik szczytem marzeń
znów w brudnej kieszeni