Rejs ekologiczny
pet papierosowy leży na chodniku
wspominając czasy gdy był nowiusieńki
żwawo się przepychał w gromadzie ustników
nagle poczuł zapach przepoconej ręki
niezbyt miłe były pierwsze pocałunki
nieumyte zęby dymem okraszone
a potem z odrazą jak śmieć wyrzucili
poczuł twardy obcas dech tracąc na moment
marzył o słodyczy na ustach kobiecych
czując wyobraźnią miły zapach channel
źle trafił i teraz zrozpaczony leży
ciągle poniżany nieczułości glanem
stęsknił się za koszem chce zakończyć mękę
płacze ze współbraćmi bo miotły nie widać
słyszy że syf leży a niewinny przecież
kopany złośliwie pragnie do śmietnika
przyszedł sprawiedliwy rękawy zakasał
nawet bardzo miły w uroczej koszulce
przeżywał zbiorowy pogrzeb na koszt miasta
leżąc w wysypisku chce spokojnie umrzeć
tu nawet dżdżownica ucieka ze wstrętem
ale śmierdzisz gnoju syknęła złośliwie
nudząc się okropnie pogadał ze skrętem
pocieszył go czule że on szybciej zgnije
poznał litość serca znalazł się w kieszeni
odżyły nadzieje bo do domu przyszedł
ciut w tym prawdy było i los się odmienił
wyrób był z gazety ale znów w fabryce
prasę już poczytał i leży w konserwie
cuchnie wołowiną denaturat śmierdzi
czeka kiedy wreszcie ta męka się przerwie
znalazł się za oknem i koniec odwiedzin
przybiegł wiatr uczynny z podmuchem na pomoc
w porywie dobroci zaniósł do strumienia
już ominął wiry by z frajdą ogromną
płynąc nurtem Wisły do Bałtyku zmierzać
poczuł obok miętę więc nie jest samotny
znak że więcej petów jak on na fart liczy
może na Hawaje zaniosą je sztormy
zakończą w tropikach rejs ekologiczny