oprócz krzyku

w kałużach wymieszane spojrzenia
z solą i kawałkami szkła
posczepiane ciszą chmury
bez umiaru sycą się światłem

deszcz wypełnia szczeliny
zlizuje mrok

myśli mówią przez sen

zobacz
kot stał się całkiem biały
z nadejściem świtu

konfabuluję przeznaczenie
podszyte wiatrem zdobią dłonie
cienie kapryśnych chwil
liście ukołysane szelestem